FIRMA GODNA ZAUFANIA

niedziela, 26 października 2014

ODRA CIGACICE, JESIENNA WYPRAWA ZA SZCZUPAKIEM I SANDACZEM.

Witam.
W tym poście na naszym najlepszym blogu wędkarskim chcę zrelacjonować jedną z wielu moich wypraw za szczupakiem i sandaczem. Dnia 25.10.2014r, odbył się planowany od dawna wypad wędkarski, nad Odrę koło miejscowości Cigacice (woj. Lubuskie) . Celem miały być szczupaki i sandacze, oczywiście na metodę spinningową. Sprzęt gotowy, wyjazd koło 6 godziny rano, był przymrozek najwyraźniej w nocy i pierw trzeba było szyby w aucie oskrobać z lodu, co opóźniło trochę godzinę wyjazdu. Najlepsze moim zdaniem "główki" są w dół rzeki od portu w Cigacicach, autko musiałem zostawić za portem jeszcze w miejscowości, ponieważ wolałem nie ryzykować dojazdu nad samą wodę, z powodu tragicznego stanu drogi dojazdowej. Lepiej nie ryzykować "zakopania się" w błocie lub zawiśnięcia na koleinie, lepiej te 200m pokonać pieszo. Pomimo olbrzymiej presji wędkarskiej w sezonie letnim, przy dzisiejszej tak niskiej temperaturze, gęstej mgle i zimnym wietrze, należało przypuszczać, że najlepsze miejscówki nie będą zajęte. Najlepiej jest rozpocząć od ostrogi przy samym porcie, takie miejscówki są zawsze warte większej wędkarskiej uwagi, bo drobnica powoli szykuje się do wpływu na zimowisko a za nią podążają drapieżniki. Na ów ostrogę dotarłem koło 7godziny czyli już się robiło widno.
Stan Odry był wyraźnie podwyższony, dodatkowo dużo zielska pływało między ostrogami, te czynniki nie napawały optymizmem co do dobrych wędkarskich wyników dziś. Ten odcinek Odry poniżej portu jest bardzo atrakcyjny dla wędkarza, głębokie kamieniste główki o zróżnicowanym charakterze oraz resztki faszyny na międzytamiach, idealne warunki dla szczupaka i sandacza. Dzień wcześniej zakupiłem w naszym sklepie wędkarskim, trochę gum i główek. Moi koledzy i ja jeżeli chodzi o sandacze to uważamy, że nr 1 są gumy Keitech, których zawsze sporo mam w moim pudle z przynętami. Pierwsze rzuty poszły na napływ ostrogi, a przynęta "swing impact fat" 9,5cm, kolor seledyn, główka Mustad nr 4/0 - 10gram. Celowo takiej wielkości przynętę uzbroiłem dość krótkim hakiem, aby guma pracowała moim zdaniem atrakcyjniej. Rzuty w stronę portu, odczekanie kilku sekund aby mieć pewność, że przynęta na dnie i rozpoczęcie powolnego ściągania delikatnymi podskokami po dnie, płynne poderwanie przynęty wędką, z zebraniem plecionki kołowrotkiem po czym opad na dno na napiętej lince, trzeba bardzo być skupionym przy takim łowieniu bo brania są często delikatne w momencie opadania przynęty na dno i każdy luz plecionki przyczyni się do przeoczenia takiego brania przez wędkarza. Kilkanaście minut łowienia na napływie bez brania, więc przeniosłem się na odpływ gdzie woda głębsza i z delikatnym nurtem w "zakolu", ciężar główki zwiększyłem do 15gram i zacząłem od rzutów za zalany szczyt główki gdzie jest zazwyczaj dołek, gumę ściągałem podskokami po dnie, wachlarzem tak aby obłowić dołek oraz warkocz dość wolnym tempem. Czułem jak przynęta opada na napiętej plecionce, po kolejnym poderwaniu i kontrolnym opadzie w stronę dna, poczułem jakby "pstryknięcie" na kiju, natychmiast zaciąłem, ale niestety ryby nie poczułem na wędce. Ta sytuacja powtórzyła się kilka razy, aż za którymś rzutem jak już przynęta była dość blisko brzegu, poczułem "pstryknięcie", kwituje zacięciem i czuję rybę. Nie jest duża krótko walczy, hol trwa chwilę i już widzę przy brzegu moją zdobycz, około 50cm szczupaczek. Szybka fotka i wrócił do wody... Przynęta swing impact fat na główce 10gram....

Wcześniejsze brania to moim zdaniem były małe sandacze, których sporo na tym odrzańskim odcinku. Tego dnia bardzo często zielsko łapałem co bardzo irytowało i nie pozwalało precyzyjnie poprowadzić przynęty. Poszedłem główkę niżej i już w pierwszym rzucie w zakolu przy warkoczu poczułem pstryknięcie i tym razem zaciąłem idealnie w tempo, co skutkowało przyjemnym oporem na wędzisku i krótkim holem małego sandacza. Kilkanaście minut później przy łowieniu na główkę 15gram w samym dole za szczytem główki poczułem potężne "walnięcie" takie, że ciśnienie krwi mocno mi podniosło. Twardo mocno zaciąłem, wędka wygięła się w pół i czułem jak ryba majestatycznie ucieka w główny nurt rzeki, aby po kilku sekundach spaść z haka..... Wędkarskie "k**wa" rozeszło się nad wodą, a ja zrobiłem sobie przerwę na papierosa aby się uspokoić. Mógł to być o wiele większy kolega sandaczyka złowionego wcześniej. Już na tej główce brań żadnych nie miałem.
Było już koło 11godz. a ja kilka główek niżej, robiło się nudno i tylko jakieś pojedyncze "podejrzenia brań" i jeszcze dwa małe sandacze wyjęte, już wypuszczone bez sesji zdjęciowej. Wyczuwało się obecność sandacza tylko, że brania  były tak delikatne bez możliwości skutecznego zacięcia lub ryby brały małych rozmiarów. Koło południa zaciąłem już bardziej przyzwoitego szczupaka, przy agresywnym sandaczowym łowieniu, miał około 65cm. Nadal dzień był jednak bez ładnego "mętnookiego", na którego bardzo liczyłem tego dnia.
Te delikatne brania małych sandaczyków i jeden wyjęty później mały szczupak, zmusiły mnie do kombinowania z wzorami i kolorami przynęt oraz technikami prowadzenia. Zaowocowało to kolejnym szczupakiem. 
Było już kolo 14h i musiałem kończyć łowienie, wróciłem do auta i pomyślałem, że spróbuje jeszcze na główce przy moście w Cigacicach, połowiłem tam półgodzinki bez brania. Łowienie na dziś zakończyło się ostatecznie. W sumie złowiłem 4szczupaki (szkoda, że nie okazy) oraz 3 małe sandacze, na tak słaby wynik mógł przyczynić się wysoki stan Odry oraz duża ilość zielska w wodzie, które przeszkadzało w łowieniu.Wszystkie ryby złowiłem na przynęty Keitech, kolory seledyn i perła, mój ulubiony model to "swing impact fat", można je zakupić w naszym sklepie wędkarskim w Zielonej Górze na ulicy Zacisze 16 lub na www.centrumwedkarskie.pl
 ...


 Pozdrawiam Mateusz
blog wędkarski centrumwedkarskiepl.blogspot.com

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz