Próbowałem wszystkiego co miałem w pudełkach z przynętami, bez efektów. Gumami keitech swing impact na główkach jigowych od 6 do 17Gram, obłowiłem ostrogi z bardzo dużą dokładnością bez brania. Próbowałem na mann'sa twistery we wszystkich kolorach też bez brania, nawet na woblery i obrotówki trochę połowiłem. W akcie desperacji zacząłem szukać sandacza nad zalanymi szczytami główek i w dołach za nimi, przy samych zaczepach, efekt był prawie natychmiastowy, bo urwałem kilka przynęt. Ryb najwyraźniej nie było tam lub były w jakimś letargu i niczym nie można było ich zachęcić do brania. Trzy godziny takiego łowienia i spasowałem, postanowiłem wrócić bliżej auta i spróbować łowić na ostrogach, w pobliżu przeprawy promowej w m. Pomorsko....
Męki ciąg dalszy i tylko przynęt jakby w pudlach mniej, za to pogoda była ładna. Jest koło godziny 14, a ja już powoli szykuje się do powrotu do domu i pogodzenia się z porażką. Na "główce pod wysokim napięciem", łowiąc na gumkę seledyn, hak 7gram.... Stało się to... Miałem dość wyraźne skubnięcie sandaczyka, oczywiście nie zaciąłem go, bo po tylu godzinach bez brania już chyba bez wiary podchodzilem do łowienia. Nadzieje odżyły, a ja zacząłem bardziej "profesjonalnie" podchodzić do prowadzenia przynęty. Nie minęło 10minut i czuję w opadzie jak coś przynętę "skrobneło", zacinam natychmiast... no i jest ryba... hmmm no przesadzam bo raczej "narybek" powinienem napisać, kilka sekund i mały sandacz jest na brzegu, taka duża przynęta, tak daleko w międzytamiu a ryba taka mała... Dziś najwyraźniej nie był mój dzień, połowiłem jeszcze chwilkę bez brania i zakończyłem tak łowienie tego dnia... wędkarstwo uczy pokory...
Słońce wstało kolejnego dnia, a ja z nowymi nadziejami, już stoję ze spinningiem, na ostrodze odrzańskiej koło m. Stany. Ten odcinek Odry jest bardzo atrakcyjny wędkarsko, mamy tu głęboką opaskę, główki głębokie poniżej, kilka płytkich i znów 5 ostróg z głębokimi zakolami. Właśnie na tych główkach poniżej mostu łowiłem (próbowałem łowić), było tak samo jak wczoraj czyli beznadziejnie. Mogłem posłuchać kumpla, który dzień wcześniej proponował, abym wpadł do niego na piwo i odpuścił sobie ryby, bo trzeba poczekać na przymrozek. Po godzinie łowienia wyjąłem tylko niedużego szczupaka na keitecha i już do końca dnia, nie miałem ani brania... Lepiej było piwo wypić lub z kobietą w domu zostać, niż jechać na ryby...
Przez te dwa dni wędkowania, Odra mnie pokonała i z kolejnym wypadem wędkarskim, poczekam do wyraźnych przymrozków. Może wtedy uda mi się wyjąc takiego sandacza, który będzie się dobrze prezentował na zdjęciu.
pozdrawiam
Jak złowić sandacza?
OdpowiedzUsuńhttps://wedkarskieprzygodyiporady.blogspot.com/2018/12/jak-zowic-sandacza-sposoby-i-gdzie.html?m=1